Hej! Żyję! Jest tam kto...? Za mną ostatni już egzamin w moim PIERWSZYM ROKU studiowania, a jakże, Filologii Polskiej! Trzymam się nieźle. Choć sporo leniuszkuję, marnuję czas z bojem, mało czytam i za dużo czasu spędzam zanurzona w mediach społecznościowych i jutubach. Czy to wina mojej kluskowato-leniwej natury, studiów czy związku...? Nieistotne, ale na pewno blog jest od dłuższego czasu gdzieś na szarym końcu moich priorytetów. Trochę przykre, bo całkiem przyjemne to miejsce udało mi się stworzyć (to ten moment, kiedy z przekonaniem kiwacie głowami z małą, tęskniącą łezką w oku). Takie w moim stylu. No i piszę już lepiej niż przed dwoma, trzema laty i mogłabym to jakoś wykorzystywać, ale nic! Jestem tu teraz! Z szalonym misz-maszem wszystkiego! Ku inspiracji i wygadaniu się. Oczywiście nie musicie czytać od deski do deski! Wybierzcie sobie, co tam Was ciekawi.
Oszustki (2019)*
Ten film nie znajdował się na żadnej mojej liście filmów, które chcę obejrzeć, ale był efektem spontanicznej decyzji o pójściu do kina o godzinie, kiedy tylko to grali. Oszustki to komedia o tym, jak zmanipulować mężczyznę. Jedną z dwóch zawodowych oszustek jest Anne Hathaway, którą bardzo lubię i która tym razem wcieliła się w rolę niezwykle wielobarwną i szaloną (choćby ze względu na fach wykonywany przez bohaterkę). Film jest grubą krechą rysowany, mocno nierzeczywisty, akcja wręcz śmiesznie bezsensowna - tak jak lubię! Humor czasem rubaszny, czasem polegający na spektakularnych upadkach, ale w tym wszystkim jakiś lekki i przyjemny. Na początku z pozoru wieje nieco feminizmem i typowym obrazkiem wrażliwych kobiet i bezdusznych facetów, ale potem cudownie sprawa się komplikuje. Z pewnością nie jest to seans dla gustujących jedynie w wyrafinowanym humorze, ale ja lubię takie filmy. W niewielkich dawkach.
Cicha noc (2017)
Bardzo rzadko oglądam polskie filmy. Bardzo rzadko. A nowe polskie filmy? Jeszcze rzadziej. Jasne, jest kilka takich, które całkiem lubię, komedie zwykle, jak Chłopaki nie płaczą (oj tak), Vinci (!), Tylko mnie kochaj (sentyment z młodości, na płycie mieliśmy. Oglądane tysiąc razy), Kołysanka (a pewnie byście powiedzieli, że polski film o wampirach nie może się udać...), a nawet Planeta singli (serio, serio). Poza tym raczej unikam polskich produkcji. No ale gdy zaroiło się w internetach od pozytywnych opinii o Cichej nocy, tej ponoć strawnej polskiej komedii, która miała nie mówić ciężko o "szarej, polskiej rzeczywistości", no to się zaparłam, że obejrzę. Podczas seansu wszystkie moje oczekiwania po kolei upadały. Film jest szary, smętny, a określenie "komedia" z pewnością tutaj jest nietrafione. Śmiałam się tylko z tępoty niektórych dialogów... Stereotypy układane na stereotypach, a jeśli ktoś po obejrzeniu powie, że w końcu ktoś pokazał życie statystycznych Polaków w sposób, jaki naprawdę ono wygląda, to bardzo współczuję.
Ta trylogia podbiła moje serce na długi czas! Opowiadałam o niej wszystkim - siostrze streściłam fabułę wszystkich trzech tomów, tata przeczytał je zachwycony jednym ciągiem, męczyłam pojedynczymi historiami również chłopaka, a polecałam masowo znajomym na studiach (na pewno w jednym przypadku skutecznie), a nawet dwóm prowadzącym zajęcia, dodatkowo te książki były moją inspiracją do napisania fanfika na warsztaty pisarskie o Wokulskim w kosmosie. Naprawdę, to chińskie sci-fi nieustannie mi towarzyszyło. Trudno mi Was zachęcić do Problemu trzech ciał nie zdradzając zbyt wiele z fabuły, ale jest tu dużo nauki, fizyki, kosmosu, dziwnych pomysłów... To fenomenalnie skonstruowany świat (ok, zawsze zdarzają się jakieś niedociągnięcia, ale to nieważne), który ciągle zaskakuje i niesamowicie wciąga. Polecam!
Innych ludzi dostałam na Święta od cioci, która nigdy nie kupowała mi książek (raczej perfumy, kosmetyki...), ale sama Masłowską czytała i jej się podobało, więc stwierdziła, że też mogę spróbować. To jest taka książka nie-książka. Cały efekt robi nie treść, a oprawa graficzna i forma - ni to wierszowana, ni rapowana, ni to proza... Taki dziwny twór, który chyba miał ukazywać polską rzeczywistość (czyli, oczywiście, jej bezsens, no bo jak to spotkać tu kogoś szczęśliwego), a w niej kolesia marzącego o karierze rapera, niespełnioną w małżeństwie kobietę, konsumpcjonizm, sporo przekleństw i takie tam. Nie powiem, lubię takie zabawy z formą, ale w ty wypadku jakoś to do mnie nie trafiło. Co nie znaczy, że samemu nie warto spróbować. Cytacik?
Ta piosenka to miłość od pierwszego słyszenia! Najnowsza płyta Royal Republic (Club majesty) jest pełna energii - to połączenie klimatu lat 80. i muzyki klubowej oraz rocka, w efekcie naprawdę porywa do tańca. Teksty oczywiście mało ambitne, ale w końcu o to chodzi - to muzyka do zabawy, a także, sprawdzone, idealna do sprzątania - aż się chcę porwać mopa i raz dwa umyć wszystkie podłogi, z uśmiechem od ucha do ucha i piosenką na ustach. Nie jestem specem od muzyki i nie mam wyrafinowanego gustu muzycznego, więc więcej pisać nie będę - sami sprawdźcie! Zespół w grudniu wita w Krakowie i naprawdę zastanawiam się, jaki to będzie szalony koncert.
5000 ludzi w hibernacji przebywa drogę z Ziemi na nową planetę, którą mają skolonizować. Dwoje z nich budzi się o 90 lat za wcześnie. Jak to jest spędzić samotnie resztę swojego życia? Film bardzo przyjemny, łatwy do przewidzenia, ale wciągający i lekki. Polecam nie jako ambitne sci-fi, ale fajny odmóżdżać z ciekawym pomysłem. Tak, będzie romans.
Nie wiem, czy można ich nie kochać! Wspaniale zgrane rodzeństwo, świeże brzmienie, ciekawe teksty... I przecudowne głosy obydwu wokalistów. Zwłaszcza głos Kasi rozwala system. Cieplutko, wspaniale i oryginalnie, z całego serca polecam, żeby chociaż posłuchać kilku piosenek i ocenić, może akurat trafia w Wasze klimaty.
Bardzo żałuję, że nie napisałam recenzji tej książki świeżo po przeczytaniu, bo to jedna z tych pozycji, o których można by długo i bez znużenia dysputować. Przez długi czas czułam rezerwę do Lolity i nie potrafiłam, ze strachu, się za nią wziąć. Spodziewałam się tego, przed tym przestrzegali mnie ludzie: niemoralna, świńska, szokująca, weź przestań, naprawdę chcesz czytać obronę pedofila?! Przerażała mnie ta pierwszoosobowa narracja prowadzona przez chory, usprawiedliwiający się umysł. A tu zaskoczenie. Kiedy ciekawość (i to, że książka stoi na półce, jeszcze po tacie, który m.in. odradzał mi lekturę) zwyciężyła - szok. Ta książka w żaden sposób nie wydała mi się niemoralna! Nie promuje gwałcenia małych dziewczynek. Nie jest przepełniona scenami seksu (i może to w niej najbardziej szokuje). Jest w niej coś tak bardzo, paradoksalnie, neutralnego. Autor wręcz zdaje się celowo PRZYNUDZAĆ, a akcja nie opiera się na kolejnych etapach "podrywu". Trzeba ocenić tę książkę inaczej, nie przez pryzmat tego, czy jest kontrowersyjna czy nie - to naprawdę genialnie napisana powieść, zupełnie inaczej, niż moglibyśmy się spodziewać. Aż zdziwiło mnie, że jest tak dobra. I nawet nie chodzi o sam temat, ale o formę, kreację bohaterów, zakończenie. Na pewno nie ma się czego bać!
Humor, coś przykuwającego ucho, duża dawka "ciepłoty" i oryginalność - oto kolejny, niemal świeżutki zespół, którego utwory czas jakiś rozbrzmiewały dumnie w całym moim domu. Zdecydowanie wolę te po polsku (jakoś nie potrafię się przekonać do piosenek z tekstem angielskim polskich wykonawców) - zwłaszcza Świąteczna Piosenka ryła mój mózg dość długo.
Może dzisiaj już wystarczy tej kultury. Postaram się już bardziej na serio wrócić w sierpniu (jeśli jest do kogo..?), bo już jutro wyjeżdżam na rekolekcje, a potem animatorzę na Dzieciach Bożych, a więc czasu nie będzie nawet na kiwnięcie palcem (i to mnie cieszy!). Mam nadzieję, że tą garsteczką muzyki, filmu i literatury coś Wam podrzuciłam do głów! Liczę też na Wasze inspiracje, bo szukam ostatnio namiętnie ciekawych rzeczy do czytania, oglądania i słuchania!
*Wszystkie kadry z filmów pochodzą z Filmweba. Kliknięcie w tytuł filmu tam właśnie przekierowuje.
Ta trylogia podbiła moje serce na długi czas! Opowiadałam o niej wszystkim - siostrze streściłam fabułę wszystkich trzech tomów, tata przeczytał je zachwycony jednym ciągiem, męczyłam pojedynczymi historiami również chłopaka, a polecałam masowo znajomym na studiach (na pewno w jednym przypadku skutecznie), a nawet dwóm prowadzącym zajęcia, dodatkowo te książki były moją inspiracją do napisania fanfika na warsztaty pisarskie o Wokulskim w kosmosie. Naprawdę, to chińskie sci-fi nieustannie mi towarzyszyło. Trudno mi Was zachęcić do Problemu trzech ciał nie zdradzając zbyt wiele z fabuły, ale jest tu dużo nauki, fizyki, kosmosu, dziwnych pomysłów... To fenomenalnie skonstruowany świat (ok, zawsze zdarzają się jakieś niedociągnięcia, ale to nieważne), który ciągle zaskakuje i niesamowicie wciąga. Polecam!
Innych ludzi dostałam na Święta od cioci, która nigdy nie kupowała mi książek (raczej perfumy, kosmetyki...), ale sama Masłowską czytała i jej się podobało, więc stwierdziła, że też mogę spróbować. To jest taka książka nie-książka. Cały efekt robi nie treść, a oprawa graficzna i forma - ni to wierszowana, ni rapowana, ni to proza... Taki dziwny twór, który chyba miał ukazywać polską rzeczywistość (czyli, oczywiście, jej bezsens, no bo jak to spotkać tu kogoś szczęśliwego), a w niej kolesia marzącego o karierze rapera, niespełnioną w małżeństwie kobietę, konsumpcjonizm, sporo przekleństw i takie tam. Nie powiem, lubię takie zabawy z formą, ale w ty wypadku jakoś to do mnie nie trafiło. Co nie znaczy, że samemu nie warto spróbować. Cytacik?
"bo w głowie dziura ozonowa ostra. Może to volvo? Ta toyota? Otchłań,
buksują w błocie opony mózgowe..."
Royal Republic
Ta piosenka to miłość od pierwszego słyszenia! Najnowsza płyta Royal Republic (Club majesty) jest pełna energii - to połączenie klimatu lat 80. i muzyki klubowej oraz rocka, w efekcie naprawdę porywa do tańca. Teksty oczywiście mało ambitne, ale w końcu o to chodzi - to muzyka do zabawy, a także, sprawdzone, idealna do sprzątania - aż się chcę porwać mopa i raz dwa umyć wszystkie podłogi, z uśmiechem od ucha do ucha i piosenką na ustach. Nie jestem specem od muzyki i nie mam wyrafinowanego gustu muzycznego, więc więcej pisać nie będę - sami sprawdźcie! Zespół w grudniu wita w Krakowie i naprawdę zastanawiam się, jaki to będzie szalony koncert.
Pasażerowie (2016)
5000 ludzi w hibernacji przebywa drogę z Ziemi na nową planetę, którą mają skolonizować. Dwoje z nich budzi się o 90 lat za wcześnie. Jak to jest spędzić samotnie resztę swojego życia? Film bardzo przyjemny, łatwy do przewidzenia, ale wciągający i lekki. Polecam nie jako ambitne sci-fi, ale fajny odmóżdżać z ciekawym pomysłem. Tak, będzie romans.
Kwiat Jabłoni
Nie wiem, czy można ich nie kochać! Wspaniale zgrane rodzeństwo, świeże brzmienie, ciekawe teksty... I przecudowne głosy obydwu wokalistów. Zwłaszcza głos Kasi rozwala system. Cieplutko, wspaniale i oryginalnie, z całego serca polecam, żeby chociaż posłuchać kilku piosenek i ocenić, może akurat trafia w Wasze klimaty.
Bardzo żałuję, że nie napisałam recenzji tej książki świeżo po przeczytaniu, bo to jedna z tych pozycji, o których można by długo i bez znużenia dysputować. Przez długi czas czułam rezerwę do Lolity i nie potrafiłam, ze strachu, się za nią wziąć. Spodziewałam się tego, przed tym przestrzegali mnie ludzie: niemoralna, świńska, szokująca, weź przestań, naprawdę chcesz czytać obronę pedofila?! Przerażała mnie ta pierwszoosobowa narracja prowadzona przez chory, usprawiedliwiający się umysł. A tu zaskoczenie. Kiedy ciekawość (i to, że książka stoi na półce, jeszcze po tacie, który m.in. odradzał mi lekturę) zwyciężyła - szok. Ta książka w żaden sposób nie wydała mi się niemoralna! Nie promuje gwałcenia małych dziewczynek. Nie jest przepełniona scenami seksu (i może to w niej najbardziej szokuje). Jest w niej coś tak bardzo, paradoksalnie, neutralnego. Autor wręcz zdaje się celowo PRZYNUDZAĆ, a akcja nie opiera się na kolejnych etapach "podrywu". Trzeba ocenić tę książkę inaczej, nie przez pryzmat tego, czy jest kontrowersyjna czy nie - to naprawdę genialnie napisana powieść, zupełnie inaczej, niż moglibyśmy się spodziewać. Aż zdziwiło mnie, że jest tak dobra. I nawet nie chodzi o sam temat, ale o formę, kreację bohaterów, zakończenie. Na pewno nie ma się czego bać!
Music Mahal
Humor, coś przykuwającego ucho, duża dawka "ciepłoty" i oryginalność - oto kolejny, niemal świeżutki zespół, którego utwory czas jakiś rozbrzmiewały dumnie w całym moim domu. Zdecydowanie wolę te po polsku (jakoś nie potrafię się przekonać do piosenek z tekstem angielskim polskich wykonawców) - zwłaszcza Świąteczna Piosenka ryła mój mózg dość długo.
Może dzisiaj już wystarczy tej kultury. Postaram się już bardziej na serio wrócić w sierpniu (jeśli jest do kogo..?), bo już jutro wyjeżdżam na rekolekcje, a potem animatorzę na Dzieciach Bożych, a więc czasu nie będzie nawet na kiwnięcie palcem (i to mnie cieszy!). Mam nadzieję, że tą garsteczką muzyki, filmu i literatury coś Wam podrzuciłam do głów! Liczę też na Wasze inspiracje, bo szukam ostatnio namiętnie ciekawych rzeczy do czytania, oglądania i słuchania!
*Wszystkie kadry z filmów pochodzą z Filmweba. Kliknięcie w tytuł filmu tam właśnie przekierowuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz